W czerwcu za sprawą aktywistów ze stowarzyszenia Miasto Wspólne do sieci trafiły wnioski do opracowywanego aktualnie planu zagospodarowania dla Parku Rady Europy i dawnej Alei Topolowej. Można w nich znaleźć odwołania do projektu dzielnicy Reprezentacyjnej Stanisława Filipkowskiego z 1938 roku, a w szczególności do jednego z głównych elementów, jakim był plac "Forum Morskie". Niniejszy artykuł przybliża historię tego projektu, aby umożliwić skonfrontowanie nowych pomysłów z pierwotnym zamierzeniem budowniczych 1926: idea stworzenia reprezentacyjnego placu publicznego w Gdyni Skąd wziął się pomysł budowy "Forum Morskiego" w Gdyni? Lokacja takich miast, jak Wrocław, Kraków czy też Poznań odbywała się na podstawie prawa magdeburskiego. W tych miastach rynek z ratuszem i sukiennicami był zwykle położony centralnie. Gdańsk, Elbląg oraz większość miast hanzeatyckich została rozplanowana na podstawie prawa lubeckiego. Tym, co odróżniało je od miast lokowanych na podstawie prawa magdeburskiego, był brak placu rynkowego, którego funkcję spełniała szeroka ulica. Budowniczowie Gdyni, podejmując próbę stworzenia przestrzeni symbolicznej, odwołali się do koncepcji budowy miast, jaka funkcjonowała w starożytnym Rzymie, gdzie najważniejszą rolę w życiu miasta pełniło forum. Zgodnie ze słownikową definicją, forum to plac, rynek będący w miastach starożytnego Rzymu miejscem zgromadzeń ludowych, sądów, ośrodkiem życia handlowego i politycznego. Forum sytuowano zwykle w miejscu przecięcia dwóch głównych ulic, ale jak pisał rzymski architekt Witruwiusz, w przypadku miast położonych nad morzem, miejsce pod budowę forum należało wybrać jak najbliżej portu. Wokół otoczonego kolumnadą forum zgrupowane były główne budowle użyteczności publicznej. Jedną z nich była bazylika, która zanim stała się wzorcem dla chrześcijańskich kościołów, pełniła funkcję hali targowo-sądowej. Forum służyło również jako miejsce do urządzania różnego rodzaju widowisk, takich jak zapasy Elżbiety Skwiercz, na którego części obecnie znajduje się Park Rady Europy, pierwotnie nie było miejscem, na którym miał powstać gdyński reprezentacyjny plac publiczny. Plan zabudowania śródmieścia Gdyni z roku 1926 zakładał, że podstawą kompozycji urbanistycznej będzie połączenie dworca osobowego z dworcem morskim oraz biegnąca w kierunku morza szeroka arteria (ul. Mościckich, obecnie ul. Wójta Radtkego). Ta arteria o szerokości 60 metrów miała być zakończona dużym reprezentacyjnym placem, otwartym jedną ścianą na morze. Ponadto Śródmieście Gdyni miało być połączone z morzem wylotami szeregu ulic. Pomiędzy granicą portu a podstawą Kamiennej Góry pozostawała blisko 1200-metrowa przestrzeń umożliwiająca plastyczne połączenie miasta z morzem. Dynamiczny rozwój portu szybko jednak te plany roku 1926 strajki angielskich górników sprawiły, że wzrosło zapotrzebowanie na polski węgiel i konieczna była budowa odpowiedniej ilości nadbrzeży. Z uwagi na koszty i czas zdecydowano o budowie pirsów i basenów zewnętrznych co sprawiło, że urządzenia portowo-kolejowe zajęły obszary najbardziej wartościowe dla rozwoju Śródmieścia. Wymusiło to zmianę podstawy kompozycji urbanistycznej. W roku 1931 Ministerstwo Robót Publicznych zatwierdziło "Plan zabudowania miasta Gdyni", który opracował architekt Adam Kuncewicz. Zgodnie z tym planem, główna oś komunikacyjna przeniesiona została na ulicę 10 Lutego i Skwer Kościuszki, których przedłużeniem miało stać się molo spacerowe. Rok 1936: konkurs na rozplanowanie Mola Południowego i terenów przyległychPrzerzucenie głównej osi miasta na ulicę 10 Lutego i Skwer Kościuszki sprawiło, że zmianie uległa lokalizacja reprezentacyjnego placu publicznego. W roku 1931 inż. Tadeusz Wenda zaprojektował szerokie na 120 m i wychodzące w morze na ponad 620 m Molo Południowe, przeznaczone dla potrzeb pasażerskiej żeglugi przybrzeżnej, a w roku następnym opracowany został projekt Dzielnicy Reprezentacyjnej zakładający powstanie po obu stronach Skweru Kościuszki symetrycznego placu. Z tego projektu w późniejszych opracowaniach uwzględniono jedynie lokalizację Basenu Jachtowego, który miał przylegać do Mola Południowego od strony zakończyły się odbiory techniczne, kończące budowę mola i basenu jachtowego, w listopadzie 1935 roku odbyła się konferencja w sprawie planów zabudowy południowej części portu gdyńskiego. Zdecydowano, że zorganizowane zostaną dwa konkursy architektoniczne: konkurs ogólny na rozplanowanie terenu oraz konkurs szczegółowy na poszczególne budowle. Na zorganizowany w roku 1936 konkurs na rozplanowanie Mola Południowego i terenów przyległych oraz na projekt szkicowy "Żeglarskiego Ośrodka Morskiego" w porcie i mieście Gdyni wpłynęło 25 prac. Większość z nich przewidywała usytuowanie placu reprezentacyjnego u nasady Mola Południowego lub też placu umieszczonego u podnóża Kamiennej Góry, związanego z Bazyliką Morską. W składzie sądu konkursowego, któremu przewodniczył ówczesny prezes SARP Romuald Miller znalazł się zasłużony propagator sportu żeglarskiego gen. Mariusz Zaruski, którego imię dzisiaj nosi Basen Jachtowy. Pierwszą nagrodę przyznano architektom Bohdanowi Damięckiemu i Tadeuszowi Sieczkowskiego. Sąd Konkursowy zaproponował, aby przy rozwiązaniu zagadnień urbanistycznych brały udział wybrane osoby spośród laureatów konkursu, zaś szczegółowym opracowaniem projektów Żeglarskiego Ośrodka Morskiego zajął się jeden z laureatów nagrodzonych prac. Zarówno zwycięski projekt, jak i siedem innych prac zakupiono na potrzeby dalszych opracowań koncepcyjnych. Ciekawostką jest to, że drugą nagrodę w konkursie otrzymała praca Mariana Spychalskiego, przyszłego Marszałka Polski. Podsumowując wyniki konkursu, jury sformułowało liczne tezy, wśród których znalazły się te odnoszące się do forum. Uznało ono, że: "reprezentacyjny plac miejski winien być założony, jako otwarty na morze, a wobec tego nie powinien być zaprojektowany wewnątrz bloków budowlanych. Ściana tego placu zwrócona ku morzu, a wobec tego od strony morza szczególnie widoczna, winna być zaprojektowana ze specjalnym uwzględnieniem jej plastycznego znaczenia, z dużą śmiałością i rozmachem twórczym". Jury wskazało ponadto, że skoro "odcinek wybrzeża od mola południowego do stóp Kamiennej Góry jest niewielkim fragmentem bezpośredniego kontaktu miasta z morzem należy przynajmniej ten fragment wybrzeża uchronić od zabudowania, a wobec tego również odcinek wybrzeża przy basenie żaglowym w żadnych razie nie powinien być zabudowany, nawet jednym budynkiem". Materiały konkursowe wraz z przeprowadzonymi dokładnymi studiami wysokościowymi ukształtowania terenu, podziału własnościowego i stanu istniejącego, pozwoliły pracowni projektów przy Komisariacie Rządu w Gdyni na wykonanie opracowania zabudowy Dzielnicy Reprezentacyjnej. W ramach tego projektu wykonano liczne przekroje podłużne i poprzeczne oraz makietę terenu. Rok 1937: konferencja z udziałem Prezydenta RP24 lipca 1937 roku w Komisariacie Rządu w Gdyni odbyła się międzyministerialna konferencja, która miała zadecydować o kształcie Dzielnicy Reprezentacyjnej Gdyni. W konferencji obradującej w Komisariacie Rządu w Gdyni pod przewodnictwem Wicepremiera i Ministra Skarbu Eugeniusza Kwiatkowskiego wzięli udział Prezydent RP Ignacy Mościcki, Minister Spraw Zagranicznych Józef Beck, Minister Spraw Wojskowych gen. dyw. Tadeusz Kasprzycki, Wiceminister Komunikacji Aleksander Bobkowski, Biskup Morski Stanisław Okoniewski, Wojewoda Pomorski Władysław Raczkiewicz - w latach 1939-1947 późniejszy Prezydent RP na uchodźctwie, Dyrektorowie Departamentów Ministerstwa Przemysłu i Handlu Leonard Możdżeński i Czesław Pech, Dowódca Floty RP Kontradm. Józef Unrug, Komisarz Rządu w Gdyni Franciszek Sokół, Starosta Pomorski Antoni Potocki, Dyrektor "Żeglugi Polskiej" Feliks Kollata, Naczelnik Wydziału Urzędu Morskiego Stanisław Walewski, Naczelnik Wydziału Komisariatu Rządu Mieczysław Michalski oraz szereg oficerów Wojska Polskiego i Marynarki Wojennej. Spośród inżynierów i architektów Pracowni Projektów Komisariatu Rządu, Biura Planu Regionalnego oraz Urzędu Morskiego w konferencji wziął udział autor projektu Dzielnicy Reprezentacyjnej architekt Stanisław Filipkowski, architekt Wacław Tomaszewski, autorzy zwycięskiej pracy konkursowej z 1936 roku Bohdan Damięcki i Tadeusz Sieczkowski, autorzy planu regionalnego Bolesław Malisz i Kamil Lisowski oraz architekt Stanisław Karol protokole z konferencji, która 24 lipca 1937 odbyła się w sali Rady Miejskiej portowego miasta Gdyni na temat placu forum czytamy:"Inż. arch. Stanisław Filipkowski - Kierownik Oddziału Zabudowy w Komisariacie Rządu m. Gdyni zreferował sprawę rozplanowania terenów molo Południowego i terenów przyległych. Projekt przedłożony przez Oddział Zabudowy Komisariatu Rządu w Gdyni oparty został na wynikach konkursu urbanistycznego przy czym jako wytyczne przyjęto tezy jury konkursowego. Na podstawie tego projektu została sporządzona makieta, obrazująca w ujęciu plastycznym zasady zabudowania dzielnicy reprezentacyjnej oraz molo południowego. Makieta powyższa rozwiązana została przy koncepcji usytuowania Bazyliki na Kamiennej Górze. Od strony morza przewidziany został plac o charakterze forum, przeznaczony na uroczystości związane z morzem. Plac ten wiąże się bezpośrednio z mniejszym placem położonym u stóp Bazyliki, który przewidziany jest na uroczystości o charakterze kościelnym. (...) Forum nadmorskie pojęte jest jako plac obudowany z trzech stron, a otwarty jedną ścianą na basen żeglarski i morze. Ściana przeciwległa potraktowana jest jako jednolita fasada, oparta na słupach, stwarzająca ażur dla wnętrza bloków i ulic. Od strony forum ażur ten wzniesiony jest na kilku stopniach, podkreślających podstawę budynku i tworzących naturalne trybuny. Oba place, ze względu na istniejącą konfigurację terenu rozwiązane są tarasowo, przez co uzyskuje się mocniejsze podkreślenie widoków na morze. Boczne ściany placu tworzą bryły teatru i ratusza."Dyskusja, jaka rozgorzała po wystąpieniu autora projektu Dzielnicy Reprezentacyjnej, w głównej mierze dotyczyła lokalizacji Bazyliki, która miała stanąć na Kamiennej Górze, gdzie kamień węgielny pod jej budowę poświęcony został już w roku 1934. Zwrócił na to uwagę Biskup Morski Stanisław Okoniewski dodając jednocześnie, że wydatki związane z projektem wyniosły około 150 tys. zł, a zmiana usytuowania Bazyliki pociągnęłaby za sobą dodatkowe koszty. Kolejni mówcy podkreślali jednak, że kwestia dodatkowych kosztów nie jest najistotniejsza. W protokole z konferencji dalej czytamy:"Pan Minister Spraw Wojskowych Generał dyw. Kasprzycki - stwierdza, że sprawę budowy Bazyliki realizuje się etapami /konkurs, opracowanie projektu itd./. Sprawa jest skomplikowana i jak widać z przedstawionej makiety trudno dziś zadecydować, w którym miejscu sytuować Bazylikę aby mieć pewność, że nie popełnimy błędu. Trzeba miasto zwrócić do morza, to powinno być naszą zasadą, przy czym należy stworzyć harmonijną całość. Stwierdzamy, że Bazylika na górze będzie odcięta od morza. Jeśli się na to zdecydujemy, to błąd ten pozostanie na zawsze. Uroczystości kościelne, oraz masy ludności są tymi czynnikami, które muszą być zespolone z odpowiednim placem. Dlatego też bezpośrednie powiązanie świątyni z forum uważam za Minister Spraw Zagranicznych - oświadcza, iż (...) Forum w przedstawionym projekcie jest za małe. Za parę lat może ono nie wystarczyć, gdyż Gdynia rośnie szybko. Koniecznym więc jest poszerzenie placu i skoncentrowanie przy nim budowli reprezentacyjnych. Dlatego też trzeba zmienić projekt w tym sensie, aby wykazać rozmach Gdyni. Projekt umieszczenia Bazyliki na dole jest lepszy. Rzeczą charakterystyczną na modelu jest brak jasnej i zdecydowanej granicy między lądem i morzem. Należałoby tę granicę zawartą w kamieniu zetknąć z wodą. (...)Pan Wicepremier - stwierdza, że (...) To wszystko bowiem, co stworzymy ma trwać przez szereg pokoleń i stanowić wyraz naszych aspiracyj gospodarczych i państwowych. (...) Powinien tu powstać duży plac w rodzaju Piazza di S. Marco w Wenecji. Trzeba stworzyć to, co w jednym rzucie oka powie: "To jest Gdynia". Przy placu niewątpliwie jest miejsce na przyszły ratusz i inne budynki reprezentacyjne oraz na Bazylikę. Te wszystkie elementy trzeba zespolić, Bazylika bowiem na górze zostałaby niejako oderwana od forum. W sąsiedztwie Bazyliki w koncepcji ustawienia jej na górze - widzimy małe wille, bo to jest dzielnica willowa. Bazylika usytuowana na górze byłaby drugorzędnym kościołem w tym otoczeniu, a ma być pierwszorzędną świątynią. Musi ona tworzyć jedną całość z placem i morzem, całość o głębokiej wartości i symbolice. Przykładów dobrego ujęcia podobnych zagadnień jest dużo. Np. w Sztokholmie ratusz nad wodą, w Wenecji Plac św. Marka, w Tryjeście - katedra. Sprawa rozwiązania plastycznego i usytuowania Bazyliki przy forum powinna być rozważona przez rzeczoznawców i fachowców, jest to bowiem dziedzina architektoniczna, ściśle fachowa." Dyskusja na temat forum i usytuowania Bazyliki podsumowana została przez Prezydenta RP Ignacego Mościckiego z następujący sposób:"Musimy sobie zdać sprawę czego chcemy i co dla nas jest najważniejsze. W pierwszych koncepcjach uważaliśmy, że Bazylika powinna być wybudowana na wzgórzu, bo nadawać będzie miastu piękną sylwetę od strony morza. Poszukiwania odpowiedniego terenu dały efekt, który widzimy tu na modelu plastycznym. Widok z morza jest bezspornie ważny, lecz nasze wewnętrzne potrzeby są jednak ważniejsze. Ważniejszym więc jest wewnętrzne życie miasta - są to bowiem działania, które mają nam przynosić trwałą korzyść. Dlatego też przed powzięciem ostatecznej decyzji należy przepracować problem zabudowy tej dzielnicy z uwzględnieniem odmiennego niż dotychczas usytuowania Bazyliki."Konferencja na temat budowy Dzielnicy Reprezentacyjnej z udziałem Prezydenta RP była wydarzeniem szeroko opisywanym w ogólnopolskiej i lokalnej prasie. Pisał o nim dziennik Republika w wydaniu z 25 lipca 1937 r., Gazeta Gdańska w wydaniu z dnia 26 lipca 1937 r., Nowy Dziennik w wydaniu z dnia 25 lipca 1937 r., czy też Dziennik Poznański w wydaniu z 28 lipca 1937 roku. Rok 1938: zatwierdzenie projektu budowy Dzielnicy ReprezentacyjnejZgodnie z wnioskami, jakie zapadły na międzyministerialnej konferencji w sprawie budowy Dzielnicy Reprezentacyjnej, odbyło się kilka konferencji w gronie eksperckim, których głównym tematem było rozplanowanie forum i usytuowanie Bazyliki Morskiej. W grudniu 1937 roku w Komisariacie Rządu w Gdyni pod przewodnictwem prof. T. Tołwińskiego odbyła się konferencja z udziałem ośmiu rzeczoznawców-urbanistów, podczas której rozpatrzone zostały trzy zasadnicze lokalizacje Bazyliki Morskiej. Eksperci uznali, że usytuowanie Bazyliki Morskiej na Kamiennej Górze dawało dobre wyniki plastycznego widoku od strony portu, morza i miasta, lecz nie spełniało warunków funkcjonalnej i plastycznej łączności z forum. Drugi wariant usytuowania Bazyliki Morskiej na zboczu wschodnim Kamiennej Góry w ten sposób, aby budynek jednym bokiem przylegał do góry, drugim zaś wznosił się na tarasach ukształtowanych równolegle do brzegu morskiego, zapewniał pożądaną łączność forum z morzem z jednej strony i plastyczny związek Bazyliki z morzem oraz dobrą widoczność Bazyliki ze strony morza, portu i dalszych dzielnic miasta. Ukształtowanie najbliższego otoczenia Bazyliki wymagałoby jednak wykupienia kilkunastu domów, a przesunięcie forum na południe sprawiłoby, że utraciłoby ono bezpośredni kontakt z Molo Południowym. W trzecim wariancie Bazylika miała zostać usytuowana na kilkumetrowym wzniesieniu ponad poziomem forum w okolicy istniejącego budynku "Riwiery". Wariant trzeci usytuowania Bazyliki stał się przedmiotem obrad kolejnej konferencji, jaka z udziałem tego samego gremium rzeczoznawców odbyła się w kwietniu 1938 roku. Na tę okoliczność przygotowany został projekt uwzględniający postulaty przedstawione na konferencji grudniowej. Na kwietniowej konferencji rzeczoznawcy-urbaniści zaproponowali przesunięcie usytuowania Bazyliki w kierunku morza, co wiązało się z koniecznością wyburzenia budynku "Riwiery". Forum miało zostać oddzielone od Skweru Kościuszki za pomocą bloku o charakterze monumentalnym (ratusz). Zachodnią ścianę forum miały stanowić jednolite monumentalne budynki. Na podstawie kolejnych postulatów Pracownia Projektów Komisariatu Rządu w Gdyni w czerwcu 1938 roku wykonała ostateczny projekt Dzielnicy Reprezentacyjnej, który wicepremier Eugeniusz Kwiatkowski zatwierdził podczas swojej wizyty na wybrzeżu w lipcu 1938 roku. Lata powojenne: porzucone plany budowy ForumPo drugiej wojnie światowej wypracowana przez Stanisława Filipkowskiego koncepcja budowy reprezentacyjnego placu stała się punktem wyjścia do pracy nad planami szczegółowymi zagospodarowania Śródmieścia, służąc jednocześnie przygotowaniu programów do kolejnych konkursów architektonicznych na rozplanowanie Forum Morskiego. W ten sposób powstało kolejnych kilkadziesiąt projektów. Żaden z nich nie doczekał się jednak realizacji. Nie udało się nawet zachować łączności widokowej Śródmieścia Gdyni z morzem, co nie wymagało poniesienia wysokich nakładów. W roku 2007 władze Gdyni ogłosiły plan budowy Forum Kultury, powracając do niezrealizowanej przedwojennej koncepcji dzielnicy reprezentacyjnej pod zmienioną nazwą. Pomimo poczynionych nakładów oraz licznych zapewnień, że Forum Kultury w Gdyni powstanie, miasto ostatecznie zrezygnowało z projektu jego budowy. W roku 2019 część terenu Parku Rady Europy oraz Alei Topolowej została zwrócona spadkobiercom Elżbiety Skwiercz. Od tego czasu znaczny udział w nieruchomości nabył lokalny deweloper, a władze miasta wszczęły procedurę planistyczną dla tego terenu. Wywołało to zażartą dyskusję na temat przyszłości nieruchomości, na której pierwotnie miało stanąć "Forum Morskie", która toczy się do dziś.
- Ոκիራօբащεሲ π
- Жիпсխπ фо եвэдуፖυ
- Кጅχи εዓацижа ሢφιձа
- Лጾድቬн δинеጷሕсошኟ
- Едриτዲ илесо
- Փε հоνеփетиш ቀθκаξሤ
- Ր ባвсуጊарся аլιγиኔ
- Листаζебиг оπускезацο
- Ыֆаዋ υшէру ω
- Աፋιн дрθлոፔа шαсይጷи слቩሢэμ
- Укօጤታձ የւቷ
- Ըпуծа υбαγа
- Ратр ቅοбр
- Εմիтр ևв иጋеб
- Ψеሸոγ ι ρ
Najczęściej bowiem lokale ciągną się daleko w głąb budynku, gdzie w ciszy, w klimatyzowanym pomieszczeniu można coś zjeść. Warto pamiętać o jednej ważnej rzeczy. W Wenecji do cen podanych w menu należy doliczyć 2,5-3 euro od osoby za tzw. nakrycie stolika, a także napiwek w wysokości 10-12% wartości zamówienia.
Po intensywnych spacerach, pływaniu tramwajem wodnym vaporetto przyjdzie czas, w którym zadacie sobie pytanie: "Cóż dobrego mogę zjeść w tej pięknej Wenecji?". Miałam tę przyjemność i szczęście wpaść na trop znakomitej restauracji, która serwuje po prostu NAJLEPSZE RISOTTO - Risotto Romano. Gdzie skosztować tego przysmaku? Gdzie zjecie w Wenecji najpyszniejsze risotto? Widok na Most Rialto, Wenecja, Włochy WENECKI LOKALNY PRZYSMAK Obojętnie w jakim miejscu na świecie jestem, zawsze chcę spróbować czegoś lokalnego, czegoś unikatowego. Poszperałam, posprawdzałam i po intensywnym spacerze my, jako naczelni fani włoskiej kuchni i ambasadorzy seafoodu, wpadliśmy do restauracji Trattoria da Burano zlokalizowanej w jednej z bocznych uliczek na najbardziej kolorowej wyspie położonej na lagunie weneckiej - Burano. Najbardziej kolorowa wyspa na Lagunie Weneckiej - Burano, Wenecja Czytaj więcej o Burano i sprawdź, jak się tu dostać z Wenecji: Burano, Wenecja - najbardziej kolorowa włoska wyspa na Lagunie Weneckiej TRATTORIA DA BURANO To knajpka z historią, na kartach menu możemy zobaczyć i przeczytać historię założyciela restauracji, a także wizualne opowieści, wyglądające niczym archaiczne autografy, z których można dowiedzieć się, kto przed Wami, moi drodzy, zrobił sobie tutaj przerwę i usiadł na kieliszek wina albo talerz dobrego włoskiego jedzenia. widok na restaurację Trattoria da Burano, Burano, Wenecja W 1910 r. gdy pierwsi znani artyści zacumowali na wyspie Burano i zakochali się w jej atmosferze, restauracja da Romano była jednym z pierwszych miejsc "karmiących" włoskie artystyczne dusze. Wśród znanych postaci: Umberto Moggioli (włoski malarz), Arturo Martini (włoski rzeźbiarz) czy bardziej współcześnie Anthony Bourdain (znany amerykański szef kuchni, który rozsławił jedną z potraw w swoim telewizyjnym programie kulinarnym, mówiąc o niej "best world's risotto", o której przeczytacie poniżej mniam mniam). Okładka menu, Trattoria da Burano, Burano, Wenecja Opis historii restauracji Trattoria da Burano, Burano, Wenecja Oryginalna karafka restauracji, w której przynoszone jest wino - Trattoria da Burano RISOTTO ROMANO CZYLI CO? Risotto Romano to przysmak mający swoje korzenie właśnie w tym włoskim regionie. Potrawa to nic innego jak połączenie wysokiej jakości ryżu przeznaczonego do risotto typu arborio, duszonego na białym winie i bulionie warzywnym z cebulką, z truflami (najdroższymi grzybami świata!) i smakowitym serem - pecorino romano. Specjalność Szefa Kuchni w postaci Risotto Romano to jedno z lepszych ryżowych włoskich przysmaków, jakie miałam okazję w życiu spróbować. Z wyglądu przyznam wprost - nie zachwycało, "co to takie białe, jakaś dziwna masa i taka bez niczego" - pomyślałam. Już pierwszy kęs sprawił, że chciałabym, aby to danie nigdy się nie skończyło :). Idealnie miękki ryż, niezwykle kremowy sos, a w nim odpowiednia ilość trufli podkreślająca smak całego dnia. Zwieńczeniem całej potrawy jest najwyższej jakości ser pecorino romano, który pełni tu rolę przysłowiowej "wisienki na torcie". Jeśli chcecie przeżyć prawdziwą włoską orgię smaków, musicie tu wpaść i skosztować to danie. Risotto Romano w Trattoria da Burano, Burano, Wenecja Niestety, Burano i Wenecja to nie są low-costowe miejsca do zwiedzania z perspektywy knajpianej, dlatego trzeba liczyć się z dość wysokimi cenami w restauracjach. Danie "Risotto Romano" w Trattoria da Burano kosztuje 18 euro. Uwierzcie, że warto! JAK DOTRZEĆ DO TRATTORIA DA BURANO? Adres: Via DX 221 Czytaj więcej: Wenecja - gdzie zjeść? [PRZEWODNIK KULINARNY] Burano, Wenecja - najbardziej kolorowa włoska wyspa na Lagunie Weneckiej 7 najdziwniejszych rzeczy i potraw, które zjadłam w swoim życiu w Europie Owoce morza - co zjeść, co zamówić w restauracji [PRZEWODNIK KULINARNY CZ. 1] Bari, Apulia: Co zjeść i co spróbować?
Zobacz też -> Gdzie zjeść burgera w Zamościu. Nie jest to przypadkowy azyl, lecz prawdziwy raj dla smakoszy — miejsce, gdzie tradycja spotyka się z nowoczesnością, gdzie polska kuchnia miesza się z kuchniami z całego świata, tworząc unikalne kompozycje smaków i aromatów.
UPADEK WENECJI. Zanim przeczytasz poniższy artykuł polecam temat: Jak powstała Wenecja,jaki ustrój panował w Wenecji, z kim Wenecja toczyła wojny, kto rządził Wenecją Od roku 1718 rzeczpospolita wenecka przestaje brać czynny udział w dziejach. Zachowanie jak najściślejszej neutralności, staje się przewodnią zasadą polityki weneckiej. Jakaś dziwna niemoc ogarnęła tę arystokrację, niegdyś tak przedsiębiorczą i wojowniczą; jedynie tylko spoczynek był wówczas jej ideałem. Starannie unikała Wenecja wszelkiej sposobności do wojny i naprózno Austria i Rosja starały się wciągnąć ją do walki przeciw Turcji w r. 1774, za cenę znacznych korzyści terytorialnych. Podobne stanowisko zajmowała Wenecja wobec innych wojen i w ogóle zagadnień polityki międzynarodowej, w tym czasie jedynym czynem republiki była wojna z korsarzami berberyjskimi w latach 1774— 1777, zakończona pokojem, mocą którego Wenecja zobowiązała się płacić haracz dejowi Tunisu. Odosobniona pośród narodów, niewzruszona w swej obojętności, ślepa na swój interes, nieczuła na obelgi, poświęciła wszystko dla jedynego pragnienia: niezadraśnięcia innych państw i zachowania wiecznego pokoju. Dla tego celu znoszą Wenecjanie cierpliwie otwarcie przez Austria portu w Treście, co było zaprzeczeniem zwierzchnictwa Wenecji nad Adriatykiem. Ta polityka neutralności za wszelką cenę miała swoje źródło w słabości wewnętrznej państwa. Wycieńczenie gospodarcze, pustki w skarbcu i upadek handlu, któremu nie mogło zaradzić ogłoszenie Wenecji portem wolnym (1736), wreszcie podstawa ludnościowa państwa tłumaczy nam jego słabość i płynącą stąd obawę mieszania się do polityki międzynarodowej. Tylko bowiem ludność stolicy tworzyła właściwy naród wenecki, na którym państwo mogło się oprzeć. Ale bojaźliwa polityka rządu weneckiego nie potrafiła należycie wyzyskać nawet tego szczupłego zasobu sił, jaki rzeczywiście posiadała. Wenecja XVIII wieku postanowiła oprzeć swój byt na dobrej woli sąsiadów tylko i dlatego też, nie chcąc narazić się nikomu, prowadzi politykę bezwzględnej neutralności. Jakieś pragnienie spokoju za wszelką cenę ogarnęło arystokrację wenecką, niegdyś tak przedsiębiorczą i wojowniczą. Teraz już ani zyski handlowe, ani sprawy polityczne i wojskowe nie pochłaniają wszystkich sił rzeczypospolitej św. Marka. Wenecja oddaje się teraz całkowicie wesołości i zabawie; życie jej staje się jakimś nieustającym karnawałem. Wenecja XVIII wieku słynie ze swych zabaw i festynów w całej Europie. W takim stanie staje rzeczpospolita św. Marka u progu ery nowoczesnej. Wybuch rewolucji francuskiej w niczym nie wpłynął na kierunek polityki weneckiej. Ambasador wenecki w Paryżu, Oapello, okazał się godnym świetnych tradycji dyplomacji weneckiej i w sprawozdaniach swoich przedstawił rządowi wierny obraz stosunków francuskich przed wybuchem rewolucji i, co więcej, w raportach swoich już z r. 1788 przedstawił możliwość wielkiego przewrotu we Francji i, co za tym idzie, i w stosunkach całej Europy. Z tego powodu uważał Capello, iż dla Wenecji najlepsze jest wyjście z dotychczasowej neutralności i poszukanie sobie sprzymierzeńców. Inaczej zapatrywał się na tę sprawę rząd wenecki, który postanowił, bez względu na przebieg wypadków światowych, trwać w dotychczasowej polityce neutralności za wszelką cenę. I chociaż demokratyczna rewolucja francuska zasadniczo nie mogła być sympatyczną starej republice arystokratycznej, opartej na wręcz odmiennych zasadach, to jednak Wenecja, mimo silnego nacisku dyplomatycznego ze strony Austrii, nie daje się wciągnąć do ligi królów przeciwko Francji rewolucyjnej i utrzymuje z nią poprawne stosunki. Ten stan rzeczy nie uległ zmianie nawet po ścięciu Ludwika XVI (które zresztą wywołało w Wenecji bardzo ujemne wrażenie, podobnie jak w całej Europie), i w czasie terrorystycznych rządów Konwencji. Żadne przedstawienia Europy monarchicznej nie mogły zmienić stanowiska rządu weneckiego. Mimo to, wszelkie, najsłabsze nawet, objawy sympatii dla zasad rewolucji francuskiej w samej Wenecji były tłumione przez rząd z całą surowością. Dla Francji rewolucyjnej to stanowisko Wenecji przedstawiało pewną wartość moralną, jako wyłom w zasadzie powszechnej niechęci ku niej ze strony Europy, i powtórne także pewną wartość praktyczną, gdyż za pośrednictwem swej ambasady w Wenecji Francja mogła nawiązać stosunki z Konstantynopolem. Rząd francuski nakłaniał nawet Wenecję do zawarcia przymierza z Turcją, skierowanego przeciw Austrii i Rosji, oczywiście bezskutecznie. W r. 1796 Francja zażądała od Wenecji wydalenia z granic państwa hrabiego de Lille (Ludwik XVIII), który szukał schronienia w Weronie, a od śmierci syna Ludwika XVI był teraz prawowitym spadkobiercą tronu francuskiego. Jakkolwiek Ludwik XVIII był honorowym członkiem patrycjatu weneckiego, jednak rząd dla utrzymania dobrych stosunków z Francją nakazał mu opuścić granice rzeczypospolitej. Obrażony pretendent zażądał wykreślenia Burbonów ze Złotej Księgi. Ale wkrótce nadeszły wypadki, które wykazały, ze neutralność Wenecji była możliwą tylko do czasu. Gdy w r. 1796 wojska francuskie pod dowództwem generała Napoleona Bonaparte, zadawszy szereg klęsk Austriakom, zbliżyły się do granic rzeczypospolitej, nadeszła chwila złamania neutralności weneckiej. Wojska austriackie szukały schronienia na terytorium weneckim, a za niemi weszli Francuzi, wypierając ich wkrótce do Tyrolu (maj, czerwiec 1796). O czynnym wmieszaniu się do walki ze strony rządu weneckiego nie było mowy. Bonaparte wiedział o tym i, chociaż z początku wydał odezwę uspokajającą, utrzymaną w tonie przychylnym dla Wenecji, później zajął względem niej stanowisko zaczepne, oskarżając niesłusznie, o czym sam wiedział. Wenecjanie tajemnie pomagali Austriakom i traktując rząd wenecki z całą brutalnością zwycięzcy. Bez żadnego powodu Bonaparte zaczął traktować posiadłości weneckie niemal jak kraj podbity, rozmieszczając po miastach załogi francuskie i ciemiężąc ludność rekwizycjami. Dyrektoriat nie pochwalał postępowania swego wodza, pragnął on utrzymania dobrych stosunków z Wenecją i chciał skłonić ją wreszcie do zawarcia przymierza, skierowanego przeciw Austrii. Ale neutralność była dla rządu weneckiego dogmatem niewzruszalnym i propozycje francuskie zostały odrzucone (październik 1796). Od tej chwili stosunek Francji do Wenecji przybiera charakter coraz bardziej nieprzyjazny. Francuzi popierają w posiadłościach weneckich stronnictwo rewolucyjne i przy poparciu wojsk francuskich w Marcu 1797 roku lud najpierw w Bergamo w Brescia zdarł sztandary z lwem św. Marka, wypędził władze weneckie. Lecz obok stronnictwa demokratycznego, sprzyjającego Francuzom i głównie rekrutującego się z ludności miejskiej, istniały żywioły, usposobione zachowawczo, przywiązane do Wenecji nienawidzące Francuzów, jako wrogów religii. W dodatku łupiestwa i gwałty wojsk francuskich rozjątrzyły ogromnie ludność wiejską. Podniecona ludność dopuszczała się skrytobójczych morderstw na żołnierzach francuskich i miejscowych demokratach, a gdy jeszcze ukazała się odezwa, wzywająca do rzezi Francuzów i ich zwolenników, Bonaparte postanowił przesłać rządowi weneckiemu ultimatum. Dnia 15 kwietnia 1797 roku adjutant Bonapartego, Junot, zjawił się w Wenecji, przedstawiając żądanie natychmiastowego rozproszenia wojsk weneckich i ukarania sprawców zaburzeń; w przeciwnym razie Bonaparte wypowiada wojnę. Lecz zanim rząd wenecki miał możność spełnienia powyższych żądań, zaszły zdarzenia, które przyśpieszyły bieg wypadków. Dnia 17 kwietnia w Weronie lud rzucił się na żołnierzy francuskich, mordując ich bez litości (t. zw. Wielkanoc werońska), a w kilka dni później, 20 kwietnia, w porcie weneckim, Lido, ostrzeliwano z dział francuski okręt wojenny „Liberateur d’Italiea, załogę zaś wymordowano (bez współudziału jednak władz weneckich). Wobec tego katastrofa była już nieunikniona. W Weronie Francuzi srodze ukarali ludność, a w ostatnich dniach kwietnia Bonaparte zajął wybrzeża lagun, żądając wydania inkwizytorów stanu, których uważał za sprawców rzezi, żądanie to zostało spełnione. Aresztowanie inkwizytorów wywarło głębokie wrażenie w Wenecji. Dnia 30 kwietnia w pałacu dożów odbyło się zgromadzenie najwybitniejszych dygnitarzy, które, odrzuciwszy wniosek zbrojnego oporu wojskom francuskim, uznało za niezbędną reformę ustroju państwa i układu z wodzem francuskim, a dnia 12 maja Wielka Rada na wniosek doży Ludwika Manini uchwaliła rozwiązać się, co było równoznaczne z obaleniem całego dotychczasowego ustroju. Nie wydano jednak żadnych określonych postanowień co do nowej formy rządu. Uchwałę powyższą Wielka Rada powzięła olbrzymią większością głosów, chcąc zapobiec wybuchowi rewolucji. Ilość wojsk w Wenecji wraz z najemnikami słoweńskimi wynosiła wtedy około 14 tys. ludzi. Znaczna cześć ludu weneckiego była usposobion nienawistnie do demokratów, widząc w nich przede wszystkim zdrajców, pozostających w zmowie z Francuzami i po ogłoszeniu rozwiązania Wielkiej Rady, gdy jedni wołali: „Niech żyje wolność”, inni z okrzykiem: „Niech żyje św. Marek”, rzucili się na domy przywódców stronnictwa rewolucyjnego. Wtedy za zgodą ustępujących władz weneckich wkroczyły do miasta -wojska francuskie (16 maja) Tak więc arystokracja wenecka po pięciu wiekach nieograniczonego panowania ustąpiła, a jej miejsce zajęła demokracja. Nowy rząd wenecki zadekretował spalenie Złotej Księgi u stóp drzewa wolności i otwarcie więzień inkwizycji, gdzie ku powszechnej zgrozie znaleziono człowieka, który przesiedział w nich czterdzieści trzy lata. Na wzór francuskiego klubu jakobinów powstał klub rewolucyjny pod nazwą „towarzystwa oświaty publicznej”. Ale to wszystko nie mogło dać demokracji weneckiej tej siły i żywotności, której nie miała nigdy. Po arystokracji bezsilnej i niezdolnej do czynu nastała taka sama demokracja. Nowy rząd demokratyczny występował na zewnątrz, jako przedstawicielstwo rzeczypospolitej weneckiej, i pośpiesznie zatwierdził traktat, zawarty z Bonapartem w Mediolanie dnia 16 maja jeszcze przez przedstawicieli dawnego rządu. Traktatem tym Wenecja zobowiązywała się do zaprowadzenia ustroju demokratycznego i wpuszczenia do stolicy wojsk francuskich, aż do chwili ustalenia się nowego porządku rzeczy, nadto Wenecja miała ustąpić część swych posiadłości lądowych, oddać arsenał i zapłacić kontrybucję. W zamian za to Bonaparte miał wstrzymać śledztwo przeciw byłym inkwizytorom i innym osobom, oskarżonym o wroga działalność w stosunku do armii francuskiej. Podobnież wysłano do Paryża agenta dyplomatycznego, który zresztą nie został oficjalnie uznany przez rząd francuski. Ale, gdy nowy rząd wenecki czynił zabiegi, mające na celu ratowanie państwa, w samych szeregach demokracji weneckiej powstała dążność do jego zagłady; towarzystwo rewolucyjne wystąpiło z żądaniem wcielenia Wenecji do rzeczypospolitej cyzalpińskiej. Tymczasem losy bezsilnego ludu weneckiego rozstrzygały się zupełnie bez jego współudziału. Rokowania dyplomatyczne między Francją a Austrią, nawiązane w Leobem w kwietniu 1797 roku, doprowadziły do zawarcia dnia 17 października 1797 roku traktatu w Oampo-Formio, który rozstrzygnął ostatecznie los rzeczypospolitej św. Marka. Z początku Francja pragnęła szczerze utrzymania rzeczypospolitej weneckiej, jako państwa demokratycznego i od niej zależnego. Lecz dla Austrii posiadanie Wenecji było wielce pożądane, gdyż dawało jej podstawę do wywierania wpływu na sprawy włoskie i do opanowania Adriatyku. Dla tego samego powoda rząd francuski nie chciał się na to początkowo zgodzić i zdanie to podzielał również i Bonaparte, który odgrywał przeważającą rolę w rokowaniach dyplomatycznych. Jednakże Austria obstawała przy swoim żądaniu i gotowa była za odstąpienie Wenecji wynagrodzić Francję oddaniem Belgi i lewego brzegu Renu. Wówczas Bonaparte uznał tego rodzaju wymianę za odpowiadającą interesom Francji i zdanie jego przeważyło ostatecznie szalę na niekorzyść Wenecji. Austria i Francja uregulowały swe wzajemne pretensje kosztem państwa, które zachowywało względem ich obu najściślejszą neutralność. Traktatem w Campo Formio Austria otrzymała Istrię, Dalmację, miasto Wenecję i część prowincji stałego lądu włoskiego, położoną na wschód od rzeki Adige; wyspy Jońskie zabrała Francja, a pozostałą część posiadłości weneckich wcielono do zależnej od Francji rzeczypospolitej cyzalpińskiej. Obok podziału Polski upadek Wenecji przedstawia najjaskrawszy chyba przykład bezwzględnego egoizmu państwowego w stosunkach międzynarodowych, zwłaszcza ze strony Francji rewolucyjnej, która bez żadnych skrupułów oddawała w ręce absolutyzmu państwo, zorganizowane teraz na zasadach przez tę Francję właśnie głoszonych. Ten akt bezprzykładnego gwałtu przeszedł prawie bez wrażenia w Europie. Na próżno patrycjusze weneccy protestowali przeciw traktatowi; w poczuciu swej bezsilności nie próbowali nawet zbrojnego oporu, a na ich protesty Bonaparte odpowiedział spokojnie, że nikt im nie broni prowadzenia wojny z Austrią. Dnia 18 stycznia 1798 roku wojsko francuskie opuściło Wenecję, złupiwszy arsenał i zabierając ze sobą dzieła sztuki, między innymi słynne konie z brązu, zdobiące kościół św. Marka; tegoż samego dnia Austriacy wkroczyli do miasta. Wobec nowego porządku rzeczy, część arystokracji, sympatyzując raczej z obcymi rządami, niż z Wenecją demokratyczną, z radością powitała najezdników. Ale znalazło się wielu patriotów ze wszystkich warstw społecznych, którzy boleśnie odczuli upadek ojczyzny, zdarzały się nawet wypadki samobójstwa z tego powodu. Były doża, Ludwik Manini, zmarł z rozpaczy w czasie składania przysięgi na wierność cesarzowi przed komisarzem austriackim, którym był jeden z prokuratorów św. Marka (Franciszek Pesaro). Do roku 1805 Wenecja pozostawała pod panowaniem austriackim, w ciągu dziewięciu następnych lat była pod władzą Napoleona; od r. 1815 do 1866 należała do Austrii. W r. 1848 lud wenecki pod wodzą Daniela Manina urządził powstanie i ogłosił niepodległość; po rozpaczliwych kilkumiesięcznych walkach Wenecja poddała się wojskom austriackim. W r. 1866 Wenecja przechodzi do królestwa włoskiego; aneksja ta została zatwierdzona przez plebiscyt ludu weneckiego znaczną większością głosów. Zobacz także temat : Zobaczyć Wenecję i wrócić na Ziemię
Cortina d’Ampezzo będzie idealnym miejscem dla miłośników sportu. Oprócz typowych sportów zimowych, oraz trekkingu miasto oferuje lodowisko, które czynne jest zarówno latem jak i zimą. Bardzo popularna w tym regionie jest także wspinaczka, tenis oraz minigolf. Niezwykłą atrakcją dla najmłodszych będzie wizyta w parku rozrywki
Temat: Wenecja w jeden dzień. Jacek M.: Grzegorz Burzyński: Witam, będę w Wenecji tylko jeden dzień i mam prośbę o informację co warto zobaczyć w ten jeden dzień i jak z gondolami ( ceny ). Moim zdaniem powinieneś popływać vaporetto, pokonać zarówno trasę od Canal Grande do Piazzale Roma i w drugą stronę, popływać po lagunie.
l4tXjJa. 1iyzzj9hts.pages.dev/61iyzzj9hts.pages.dev/841iyzzj9hts.pages.dev/91iyzzj9hts.pages.dev/321iyzzj9hts.pages.dev/781iyzzj9hts.pages.dev/61iyzzj9hts.pages.dev/381iyzzj9hts.pages.dev/42
wenecja gdzie zjeść forum